Kołobrzeskie, Regionalne Centrum Kultury imienia Zbigniewa Herberta stanie się już niebawem areną ciekawego wydarzenia muzycznego. 25 listopada, o godzinie 18.00 na scenie przy ulicy Solnej 1 pojawi się "Król" z koncertem w ramach trasy koncertowej "Spróbuję". Koncert stanowi okazję do promocji płyty "Przewijanie na podglądzie". Na scenie pojawią się: Błażej Król - wokalista i gitarzysta, Iwona Król - wokalistka, instrumenty klawiszowe, Thomas Fietz - elektronika, perkusista.

Błażej Król jest muzykiem, który dał się już poznać jako osoba niezwykle utalentowana. To świetny artysta, doskonały tekściarz, który już od wielu lat, systematycznie zaznacza swą obecność na polskiej scenie muzycznej. Odwiedził już największe polskie festiwale, głośno o nim było także na łamach opiniotwórczych periodyków.

Król rozpoczął karierę pracując w duecie z artystą Maurycym Kiebzakiem Górskim. Panowie założyli grupę pod nazwą: UL/KR. Pierwsza wspólna płyta wzbudziła entuzjazm oraz okrzyknięta została przez muzycznych dziennikarzy z koncernu Agora zaszczytnym tytułem: "Płyta Roku 2012". Podobne, pozytywne recenzje przeczytać można było również w tygodnikach: "Przekrój" i "Newsweek" oraz w innych branżowych pismach. Duet UL/KR doczekał się czołowych pozycji w rankingach najistotniejszych albumów wydanych w Polsce. Zapełnił rankingi w kategoriach: alternatywna muzyka, muzyka elektroniczna czy indie rock.

Rok 2014 przyniósł solowy debiut artysty. Od tej pory Błażej Król nagrał album "Wij" i "Nielot" w roku 2015, a także rok później "Przez sen". Najnowsza płyta Króla powstała przy współpracy z cenionym Piotrem Emade Waglewskim. Waglewski podjął się masteringu i miksu albumu. Hipnotyzujące dźwięki przeplatane intrygującymi tekstami to nieodmiennie zasługi Błażeja Króla. Płyta składa się z dziewięciu kawałków, które dają wgląd w niezwykle liryczny, poetycki świat artysty. Świat ten oprócz metafizycznego tchnienia ma również wyraźny kontakt z codziennością. Oswojony w jego wcześniejszych dokonaniach chłód grzeje się tym razem w cieple często wręcz tropikalnego instrumentarium, w którym króluje perkusja. Wszelkie zabiegi retro wykorzystane zostały na sposób całkowicie nieprzewidywalny. Niekiedy przywodzi to na myśl bezfalowy klimat Nowego Jorku. Wszechobecna intymność przyjmuje w utworach bliskie i niezwykle chwytliwe formy. Album stanowi świetny przykład tak zwanego outsider music, czyli muzyki zwanej muzyką osobną, indywidualną. Brzmienia te z niezwykłą swobodą podchodzą do dźwiękowej materii, która rządzi się tu swoimi zasadami i wyznacza własne terminy gatunków.